W poniedziałek 10 lutego br. odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Bytomiu, podczas której Prezydent Damian Bartyla wycofał się z pomysłu dzierżawy Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego.
To niezwykle mądre i, wbrew powszechnemu mniemaniu, odpowiedzialne posunięcie. Ów nieszczęsny pomysł, aby oddać w prywatne ręce jedną z najbardziej strategicznych spółek miasta, był w moim przekonaniu zupełnie nieprzemyślany. Potencjalny przychód w wysokości 100 mln złotych jedynie pozornie ratował budżet miasta oraz planowane inwestycje (również te realizowane przy współudziale środków Europejskiego Funduszu Społecznego oraz Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego). Dlaczego pozornie? Ponieważ w uchwale budżetowej nie zostały one w żaden sposób zarezerwowane na podnoszone przez władze cele. A to ogromne niedopatrzenie.
Na szczęście fakt ten nie ma już żadnego znaczenia. Obecnie władze muszą skupić się na pozyskaniu środków, które mogą zrównoważyć uszczuplony budżet. Nie jest to zadanie łatwe, ale możliwe do wykonania. Pięć lat rządów Platformy Obywatelskiej w naszym mieście doprowadziło do niebywałego wzrostu zadłużenia miasta. Co ciekawe pomysły sięgania po kredyty bankowe firmowane były twarzą, imieniem oraz nazwiskiem obecnego Skarbnika Miasta – Pana Mariusza Konopki. Za czasów prezydentury Piotra Koja przekonywał on opozycję o konieczności zaciągania zobowiązań finansowych „bezpiecznych” dla systemu budżetowego miasta. Dziś, ten sam człowiek, informuje opinię publiczną o konieczności wyprzedaży majątku, zasadności różnego rodzaju dzierżaw czy zapożyczenia się ze względu na… odziedziczone po Platformie Obywatelskiej długi. Czyż to nie czysty bareizm?
Dlaczego prezydent Bartyla pokłada tak wiele wiary w człowieka, który – mówiąc krótko – w którymś momencie minął się z prawdą? Albo wtedy, gdy mówił o bezpiecznym zaciągnięciu kredytów albo dziś, kiedy dostrzega trudną sytuację finansową miasta. Na odpowiedź na to pytanie, przyjdzie nam pewnie jeszcze poczekać. A może nie poznamy jej nigdy. Tego nie wiadomo. Wiadomo na pewno jedno. Bez dobrego ekonomisty to miasto czeka los amerykańskiego Detroit. Nie możemy opierać budżetu miasta na pomysłach, z których władza może prędzej czy później się wycofać. To już nie ten etap. Tutaj nie ma miejsca na błędy. Piotr Koj z Platformą Obywatelską zawiedli na całej linii. Bartyla walczy jak może, choć sprawa dzierżawy BPK pokazuje, że potyka się o własne nogi. Nic dziwnego. Stanął przed niezwykle trudnym zadaniem. Zadaniem, w którego realizacji nie może polegać na tych, którzy raz mówią jedno, a raz drugie. Na osobach, które idą z wiatrem. Zawsze. Nigdy pod wiatr. A tak niestety z mojej perspektywy wygląda postawa Skarbnika Miasta.