sobota, 16 kwietnia 2022

Afery i aferzystów będziemy rozliczać.


Rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta, ale w przypadku Mariusza Wołosza, sparafrazować można to przysłowie na „tonący brzydko się chwyta”. Zapraszamy do lektury tekstu Przewodniczącego PiS w Bytomiu opisującego powody zakończenia współpracy z Mariuszem Wołoszem.

 

W dzisiejszym numerze tygodnika „Życie Bytomskie” prezydent Mariusz Wołosz, w oparciu o oficjalny, skierowany do niego przez zastępcę prezydenta Waldemara Gawrona drogą służbową dokument z marca 2022 roku, pozwolił sobie na nieuprawnione sugestie, dotyczące mnie i Waldemara Gawrona. Rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta, ale w przypadku Mariusza Wołosza, sparafrazować można to przysłowie na „tonący brzydko się chwyta”.

 

Podstawowym powodem, dla którego zapadła decyzja o zakończeniu porozumienia z Mariuszem Wołoszem był brak jakiejkolwiek współpracy, szczególnie w kontekście wyjaśnienia wykrytej przeze mnie i prezydenta Waldemara Gawrona afery na składowisku miejskim. W jej wyniku, naszym zdaniem, doszło do utraty zysku przez BPK w kwocie przynajmniej 6,5 milionów złotych i to tylko w przypadku jednego podmiotu. Mechanizm tego procederu był prosty i w sumie zastosowany już w tej firmie pod rządami poprzedników. Tyle tylko, że w tym przypadku był on zdecydowanie lepiej ukryty.

 

Otóż jeden z pośredników w obrocie odpadami otrzymał, z uwagi na nieistniejący de facto „interes gminy Bytom”, dumpingowe ceny, które kilkakrotnie odbiegały od cen rynkowych. Interesowały go przede wszystkim dwa dobrze płatne kody, których ceny za składowanie w normalnym obrocie wynosiły 350 zł w jednym i pomiędzy 450 a 700 w drugim przypadku. „Przedsiębiorca” jednak uzyskał w Bytomiu ceny znacznie od nich odbiegające. Było to odpowiednio 50 zł i 175 zł. Podkreślić należy, że taki poziom cen, po odjęciu tzw. „opłaty marszałkowskiej” przynosił BPK żałosne „zyski” w kwotach 20 zł na tonie w przypadku pierwszego i około 58 złotych na tonie w przypadku drugiego, a „przedsiębiorcy” zaś po kilkaset złotych na każdej zwiezionej z całej Polski do Bytomia tonie.

 

Zagwarantowano mu także olbrzymie, idące w tysiące, limity ton odpadów, jakie mógł zwieźć na składowisko. Według naszych wyliczeń, łączna suma strat, czy precyzyjniej nieuzyskanego przez BPK zysku za tylko cztery ostatnie miesiące roku 2020 i niecałe jedenaście miesięcy 2021 wyniosła nie mniej niż 6 518 675,78 zł! Tylko ten przedsiębiorca przywiózł na nasze składowisko ponad 20 000 ton odpadów, co przecież zadaje kłam słowom Mariusza Wołosza o rzekomym racjonalnym gospodarowaniu powierzchnią składowiska.

Z Waldemarem Gawronem byliśmy jedynymi ludźmi w całym Urzędzie i spółce, którzy poważnie podeszli do tego problemu, a który wychwycony powinien być przecież w pierwszej kolejności przez Radę Nadzorczą oraz Wydział Nadzoru Właścicielskiego. Tymczasem, tak naprawdę nie interesowało to nikogo! O swoich ustaleniach poinformowaliśmy prezydenta Wołosza jeszcze w grudniu ubiegłego roku.

 

Prezydent jednak nie chciał wykonać niczego o co wnioskowaliśmy, a jedyne co udało się na nim wymusić to wystąpienie do Zarządu Spółki z wnioskiem o złożenie dymisji, co nastąpiło dopiero po kilkudziesięciu dniach. Natomiast kierownictwo składowiska pracuje do dzisiaj, a jego kierownik jeszcze niedawno, jako przewodnicząca komisji, ustalała cennik nowych cen obowiązujących na składowisku! I to w chwili, gdy swój Raport złożyliśmy oficjalnie także, rekomendowanemu przez prezydenta Wołosza, Prezesowi BPK, który po miesiącu złożył dymisję i opuścił spółkę oraz przekazał nasz raport jako załącznik do złożonego w prokuraturze zawiadomienia o możliwości popełnieniu przestępstwa na szkodę spółki.

 

Gdy w wyniku przyłapania na kłamstwie rekomendowanego przez nas nowego Członka Zarządu BPK Marcina Gwoździewicza wycofaliśmy mu rekomendację, Waldemar Gawron poprosił prezydenta Mariusza Wołosza o jego odwołanie. Mariusz Wołosz, stanowczo temu wnioskowi się przeciwstawił i nie wystąpił do Rady Nadzorczej o jego odwołanie. Uznaliśmy zatem, iż dalsza współpraca z Mariuszem Wołoszem zwyczajnie nie jest możliwa, a on sam wybrał porozumienie z Marcinem Gwoździewiczem i kierownictwem składowiska, zamiast z nami. I to nowe porozumienie skutkuje dzisiaj tym, że tylko w okresie od 1 stycznia do 20 marca br. składowisko zanotowało stratę w wysokości ponad pół miliona złotych. Na koniec pierwszego kwartału, jak sądzę, wyniosła ona już około 800 000 zł. Zamiast zarabiać dla miasta miliony złotych, do interesu dopłacamy.

 

Warto, aby świadomość tego mieli, ci radni, którzy dzisiaj kuszeni są obietnicami w zamian za udzielenie poparcia Mariuszowi Wołoszowi.

Prezydent oczywiście kłamie, jakoby jakieś podpisane przeze mnie i Waldemara Gawrona dokumenty wskazywały na „konkretne podmioty”, które mają współpracować z bytomskim składowiskiem na preferencyjnych zasadach. Podobnie kłamie w kwestii powodów, dla których poprosiliśmy go o dymisję Marcina Gwoździewicza. Pan ten zwyczajnie bowiem nas okłamał, i to niejednokrotnie, na co dowód okazaliśmy Mariuszowi Wołoszowi. Jednakże „tonący brzydko się chwyta” i stąd wynikają nerwowe ruchy, miotającego się prezydenta Bytomia, przeciwko któremu wystąpię na drogę postępowania sądowego.

 

Dokument, na podstawie którego Mariusz Wołosz formułuje swoje sądy został upubliczniony przez Waldemara Gawrona, stąd każdy po jego lekturze może wyrobić sobie zdanie, czy na jego podstawie można „wątpić” w naszą uczciwość.