Właśnie ukazała się w sprzedaży najnowsza książka przewodniczącego PiS w Bytomiu.
Tym
razem Maciej Bartków przybliża kulisy operacji peerelowskiej Służby
Bezpieczeństwa mających na celu walkę z kultem św. Maksymiliana Kolbe. Książka
wydana została przez Wydawnictwo Ojców Franciszkanów w Niepokalanowie. Jak
czytamy we wstępie do publikacji:
Czy
ta historia mogła potoczyć się inaczej? Kim by był i co robił o. Maksymilian Maria
Kolbe, gdyby przeżył II wojnę światową? Czy odbudowałby potęgę Niepokalanowa?
Czy komuniści pozwoliliby na rozwinięcie działalności poligraficznej, czy –
szerzej – medialnej? Jak o. Maksymiliana potraktowałaby Polska Rzeczpospolita
Ludowa? Czy w ogóle przeżyłby pierwsze lata „lubelskiej” Polski? Takie pytania
stawiałem sobie kilka lat temu po lekturze krótkiego wpisu, jaki na swoim
profilu na jednym z portali społecznościowych zamieścił prof. Sławomir
Cenckiewicz. W notce poświęconej śp. Franciszkowi Gajowniczkowi prof.
Cenckiewicz napomknął o szykanach, jakie ze strony komunistów spotykały osobę,
za którą o. Maksymilian Kolbe oddał życie.
Na
pierwszy rzut oka wydaje się wręcz niewiarygodne, że byłego więźnia Auschwitz
można było po wojnie potraktować inaczej niż jak bohatera. Niewiara ta jednak
trwa tylko krótką chwilę. Pamiętamy przecież, jaki los spotkał w Polsce Ludowej
innego więźnia Auschwitz, rotmistrza Witolda Pileckiego, zamordowanego w
komunistycznych kazamatach, który do swojej ukochanej żony rzekł, iż Auschwitz
przy tym, przez co przeszedł w czasie śledztwa prowadzonego przez Urząd
Bezpieczeństwa, to była igraszka.
[…]
Z
dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić zatem można, że także o. Maksymilian
stałby się wrogiem systemu i jak wielu innych, po ciężkim śledztwie spocząłby
jako bezimienna ofiara w którymś z ubeckich dołów śmierci. Być może dzisiaj, po
wielu latach, dzięki heroicznej postawie i tytanicznej pracy prof. Krzysztofa
Szwagrzyka i jego ekipy moglibyśmy go zidentyfikować i pod nazwiskiem, z
honorami, pochować.
Aby
jednak się przekonać, jaka przyszłość czekałaby o. Maksymiliana Kolbego w PRL,
nie musimy tworzyć alternatywnej rzeczywistości ani kolejnych dzieł w duchu
tzw. historii niebyłej. Wystarczy sięgnąć do dokumentacji archiwalnej, jaka
zachowała się po organach bezpieczeństwa państwa komunistycznego, oraz do
niektórych mediów, które z pietyzmem przez cały okres PRL realizowały politykę
zgodną z propagandową linią PPR i PZPR. Komuniści bowiem, oprócz walki z
realnie istniejącymi postaciami, prowadzili także śmiertelny bój z pamięcią.
Książkę można zakupić na stronie internetowej Wydawnictwa w Niepokalanowie