Niedawno minęło 100 dni od chwili,
kiedy objął Pan funkcję zastępcy prezydenta Bytomia. Jak to się stało, że
właśnie na Pana postawiło bytomskie Prawo i Sprawiedliwość?
O
objęciu tej funkcji rozmawiałem z działaczami bytomskiego PiS od dłuższego
czasu. Jeszcze przed wyborami samorządowymi ustaliliśmy, iż będę zastępcą
prezydenta gdyby wybory wygrał kandydat PiS Mariusz Janas. Tak jednak się nie
stało, ale wyniki wyborów otworzyły możliwości współpracy organizacji i osób
zainteresowanych odbudową Bytomia, w tym przede wszystkim realną walką z
procederem nielegalnego składowania odpadów w naszym mieście. Przypomnę, iż był
to jeden z priorytetów Programu Wyborczego PiS w Bytomiu. Jako iż tą sprawą
zajmowałem się pracując w bytomskiej Straży Miejskiej, to
mnie właśnie zarząd PiS rekomendował do objęcia funkcji zastępcy prezydenta.
Czy zatem w tej kwestii udało się
osiągnąć już jakieś sukcesy?
Oczywiście.
Myślę, że ten niedługi przecież czas, jaki upłynął od ostatnich wyborów
samorządowych pokazał, że z problemem nielegalnych odpadów można walczyć skutecznie.
Przede wszystkim zablokowaliśmy wjazd ciężarówek wwożących na ulicę Pasteura uciążliwe
dla mieszkańców Bobrka osady ściekowe. W związku z fatalnym stanem drogi,
postawiliśmy tam znak zakazu ruchu, a cały teren objęliśmy szczególnym
nadzorem. Przypomnę, że o postawienie takiego znaku, nie mogliśmy się doprosić
poprzednich władz przez trzy lata! Błyskawicznie zareagowaliśmy na sygnały
mieszkańców Bobrka, alarmujących nas o próbie budowy nielegalnego dojazdu do
tego miejsca, jaką podjęto od ulicy Niemcewicza. Od chwili otrzymania pierwszej
informacji o budowie drogi, do jej skutecznego zablokowania minęło zaledwie
kilkadziesiąt godzin. To jasno pokazuje, jak bardzo jesteśmy zdeterminowani,
aby wojnę z nielegalnymi odpadami wygrać.
Poprzedni prezydent i jego zastępcy
wciąż powtarzali, że jest to niemożliwe, bowiem na skuteczne działania nie
pozwala wadliwe polskie prawo.
To
absurd! Polskie prawo daje szeroką gamę odpowiednich narzędzi dla podjęcia
skutecznych działań. W mojej ocenie, w poprzednich latach jedyne czego
brakowało to woli, chęci zrobienia czegokolwiek, by podjąć walkę z procederem
zwożenia do Bytomia nielegalnych odpadów. Ba, zrobiono wiele, aby tych odpadów
trafiło do nas jeszcze więcej, że wspomnę tutaj tylko głośną sprawę z terenami
przy M1. Proszę zauważyć, że poprzednie
władze, jak mantrę, powtarzały, że nie są w stanie cofnąć decyzji np. na
przetwarzanie odpadów, jakie przecież same wydały. Tymczasem ja wycofałem już 11
decyzji, w tym tę wydaną na składowanie odpadów niebezpiecznych na ulicy Łokietka.
Pamiętam z jak olbrzymim oburzeniem mieszkańców naszego miasta spotkało się
wydanie zezwolenia na gromadzenie toksycznych odpadów w tym miejscu, stąd od
początku zakładałem, że tę decyzję muszę wycofać jako jedną z pierwszych. I tak
też się stało.
W sprawie ulicy Pasteura „krokodyle
łzy” lała niedawno „Gazeta Wyborcza”, która udzieliła swoich łamów
„przedsiębiorcy” prowadzącemu swoją „działalność” w tym miejscu.
Tak,
ze zdziwieniem przeczytałem ten artykuł, w którym ów „przedsiębiorca” żali się,
że w wyniku podjętych przez nas działań
nie może prowadzić na Bobrku swojej „działalności”. Tyle tylko, że zapomina
dodać, iż to sąd w Katowicach, prawomocnie zakazał mu prowadzenia działalności
gospodarczej i to na okres aż 5 lat! Takich to właśnie „przedsiębiorców”
mieliśmy przez lata na Bobrku.
Mówi Pan o braku woli poprzednich
władz. Czy może Pan to jakoś zobrazować?
Dam
może jeden, wiele mówiący, przykład. W trakcie kontroli dokumentacji związanej
z działalnością jednej z firm „odpadowych” odnaleźliśmy decyzję cofającą zgodę
na prowadzenie działalności. Tyle tylko, że wydano ją pomijając konieczne
wymagania ustawowe. Polskie prawo nakazuje w takim przypadku wezwać właściciela
firmy do usunięcia ujawnionych nieprawidłowości oraz wskazać datę, do jakiej ma
to uczynić. Tymczasem w wydanej decyzji brak było tego drugiego elementu co
spowodowało, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze, do którego odwołał się „przedsiębiorca”
uznało decyzję bytomskiego magistratu za wydaną w sposób wadliwy, a co za tym
idzie uchyliło jej postanowienia i przywróciło możliwość prowadzenia dalszej
działalności podmiotowi. A zatem to nie polskie prawo jest w tej kwestii ułomne
i niedoskonałe. Ułomne i niedoskonałe były bowiem wyłącznie decyzje podejmowane
przez naszych poprzedników lub przez nich tolerowane. Tego typu pozorowane
działania dawały im bowiem wygodną wymówkę: Patrzcie, my walczymy z odpadami,
cofamy decyzję, ale złe SKO je przywraca.
Sygnały o nieprawidłowościach płyną
także z Bytomskich Mieszkań.
Tak.
W chwili obecnej trwa tam kontrola specjalnie powołanego przez nas zespołu
kontrolnego. Nie chciałbym na ten temat wypowiadać się szerzej do czasu
zakończenia przez nią prac, już teraz jednak widać, do jak olbrzymich
nieprawidłowości dochodziło tam w kontekście przyznawania mieszkań poza
kolejnością, zlecania prac podmiotom zewnętrznym, anulowania należności
czynszowych czy wydatkowania pieniędzy. To wszystko zostanie pokazane publicznie
po zakończeniu prac komisji.
Z informacji medialnych wynika, iż do
nieprawidłowości mogło dojść także w związku z odpompowywaniem wody z terenu
niecki bytomskiej, co finalnie mogło zakończyć się nawet zalaniem części
naszego miasta.
Tak,
to kolejna afera, pozostawiona nam po poprzednikach. W tej sprawie zostało już
złożone zawiadomienie do prokuratury dotyczące działań poprzednich władz miasta
i nie tylko. W tle są duże miliony, mało pompowania i stan zagrożenia. Na
szczęście także i ten problem udało nam się rozwiązać. Byliśmy przygotowani do
pełnego przejęcia, nawet siłowego, infrastruktury potrzebnej dla zabezpieczenia
zdrowia, majątku i życia mieszkańców naszego miasta. Nie doszło do tego na
początku tego roku, bowiem spółka zajmująca się odwadnianiem porozumiała się z
SRK i Węglokoksem, ale jeśli będzie w przyszłości sprawiać miastu jakiekolwiek
problemy, to nie zawahamy się nawet chwili, aby rozwiązać je w sposób
radykalny. Dla nas najwyższym dobrem są mieszkańcy Bytomia i to ich dobra
będziemy strzec, a nie pełnych portfeli współpracowników i przyjaciół
poprzednich władz.
Udziela się Pan także społecznie.
Jest Pan Inspektorem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, ale również
miłośnikiem historii naszego miasta. Wraz z Maciejem Bartkowem, w ramach projektu
Tajemniczy Bytom pokazujecie i odkrywacie przed nami tajemnice Bytomia. Czy
planuje Pan powrót także i do tej formy swojej aktywności?
Oczywiście.
Wspólnie z Maciejem Bartkowem, radnym PiS i koordynatorem projektu Tajemniczy
Bytom, już wkrótce mamy zamiar ponownie zaprosić mieszkańców do wspólnych
odwiedzin miejsc tajemniczych i na co dzień niedostępnych. Wycieczki te
cieszyły się zawsze olbrzymim zainteresowaniem bytomian i nie tylko, stąd
pomysł, aby po latach ponownie zajrzeć do tunelu łączącego IV LO z komisariatem
Policji na ul. Rostka czy do podziemi przy ulicy Wrocławskiej. Myślę, iż to, że
teraz te miejsca zwiedzać będzie można wraz z radnym i zastępcą prezydenta,
doda tym spotkaniom dodatkowego „smaczku”.
Dziękuję za rozmowę.