Nie
jest pan zawodowym historykiem. Skąd więc miłość do historii, szczególnie tej
dotyczące naszego regiony Polski, czyli Śląska?
Zainteresowanie zagadkami Śląska zaczęło się u
mnie w latach 80 ubiegłego wieku. Będąc kilkunastoletnim chłopcem natrafiłem na
artykuł w jednej z gazet o tajemnicy Szybu Południowego, w dawnej kopalni
Miechowice. Miały tam być ukryty „depozyt”, to mnie zaciekawiło. Potem
przeczytałem artykuł o tajemnicach z okresu drugiej wojny światowej Gór Sowich
i tak to zaczęło się rozwijać. To były inne czasy, nie było komputerów, nie
było internetu. Interesujące mnie artykuły wycinałem z gazet i wklejałem do
specjalnego zeszytów. Jeden z nich zachowałem do teraz. Jednak przełomem,
który spowodował, że sam mogłem zacząć badać takie sprawy było powstanie IPN i
dopuszczenie badaczy do archiwum po urzędach, służbach PRL. To naprawdę jest
kopalnia wiedzy. Tam można było znaleźć, to o czym wcześniej nikt nie pisał.
Napisał
pan cztery książki popularnonaukowe o przeszłości Śląska, a dokładnie o czym
one są?
Trzy z nich dotyczące terenu Górnego Śląska, jedna
Dolnego. Pierwsza z nich dot. tajemnicy wspomnianego Szybu Południowego.
Rozwijam w niej hipotezy, dotyczącego tego, co mogło tam zostać ukryte. Opisuję
także eksploracje, które do tej pory były przeprowadzane. Niestety także i one
nie dają odpowiedzi na pytania związane z tą największą powojenną zagadką
Śląska. Pozostałe trzy publikacje poświęcone się szeroko rozumianemu podziemiu
niemieckiemu. To był nie tylko Werwolf, ale i dziesiątki innych organizacji,
które miały istnieć. One wszystkie bazują na dokumentach zachowanych w IPN.
Udowodnia
pan, że tak naprawdę podziemia niemieckiego, pohitlerowskiego po drugiej wojnie
światowej na terenie Górnego Śląska nie było.
Myślę, że mogę powiedzieć, że to co przez lata
nazywano Werwolfem na terenie Śląska było fikcją. Tylko w jednym
przypadku, w Kamiennej Górze możemy dostrzec jakąś formę organizacji. W jednym z bunkrów zatrzymano tam sześciu
członków Hitlerjugend i ich nauczyciela ze szkoły. Mieli podręcznik prowadzenia
walk partyzanckich. Jednak nie przeprowadzili żadnej akcji. Większość tych
osób, o których we wcześniejszych publikacjach pisano iż byli członkami
Werwolfu zostało często uniewinnionych już w latach 40 przez sądy wojskowe z
powodu braku dowodów.
Czy
to było największym zaskoczeniem przy szukaniu materiałów do kolejnych książek?
Tak, pamiętam że znalazłem dokumenty dotyczący
domniemanej grupy Werwolfu w Bytomiu. Według wcześniejszych książek czy
artykułów w mediach, była ona odpowiedzialna za wybuch pieca w Hucie Bobrek.
Miała mieć też bardzo dużo broni. Tymczasem w uzasadnieniu wyroku sadu można
przeczytać, że nie było żadnej grupy, a oskarżeni nie prowadzili żadnej
działalności, nie znaleziono broni. Wszyscy zostali uniewinnieni.
A
wybuch w hucie miał miejsce?
Faktycznie, ale był on wynikiem tego, że wśród złomu
znalazł się jakiś niewypał. Wrzucono go do pieca i przez to miała miejsce
eksplozja.
Przygotowuje
pan następne publikacje. Z tego co wiem chce pan opisać zniszczenie przez
Niemcy Muzeum Śląskiego w trakcie drugiej wojny światowej.
Tak, moim zdaniem ta sprawa nie została dokąd
właściwie opisana. Brak jest całościowej, popularnonaukowej publikacji o nim.
Jak powstało, jakie miało mieć przesłanie, dyrektora, jakie były eksponaty, co
się z nimi potem stało, jak je wywożono, jaka część została odnaleziona. W
dalszym ciągu nie wiemy gdzie znajduje się olbrzymia ilość rzeczy zgromadzonych
tam przed wojną.
Co z
rzeczy, które dotąd nie odnaleziono jest szczególne wartościowe?
Muzeum w Katowicach nie doczekało się oficjalnego
otwarcia przed wojną, a potem został zniszczone przez Niemców. Dla mnie
najcenniejszą rzeczą, której nie odnaleziono jest obraz Juliusza Kossaka „Biały
arab”. Jednak tych eksponatów są tysiące, to nie tylko malarstwo,
ale rzeźba, etnografia.
Trudno
nie zapytać pasjonata historii o ocenę zamieszania, gwałtownej dyskusje dot.
odpowiedzialności za tworzenie obozów śmierci, przy okazji nowelizacji ustawy o
IPN?
To jest skandal, że ktoś próbuje obwiniać państwo
polskie, Polaków, którzy tak wiele przecierpieli przez totalitaryzmy 20. wieku
tj. komunizm, hitleryzm. Oskarżanie nas, to bezczelność na którą brak słów. Mam
nadzieję, że z tej awantury - której przecież nie my wywołaliśmy – wyjdziemy
zwycięsko i świat przestanie opowiadać kłamstwa o polskiej odpowiedzialności
za Holocaust.