niedziela, 20 sierpnia 2017

Kolejna interwencja poselska

W dniu 17 sierpnia br. Poseł na Sejm RP Wojciech Szarama skierował do Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry interpelację w sprawie braku skutecznej reakcji Prokuratury na liczne nieprawidłowości w gospodarce odpadami. Treść wystąpienia prezentujemy poniżej.

 

     Od  kilku lat w wielu miastach Śląska trwa nielegalny proceder „utylizacji” odpadów. Śmieci zamiast trafiać na wysypiska, są tonami wywożone do opuszczonych żwirowni, kopalni albo są po prostu spalane w głębokich dołach. Jak informuje prasa:

 

To czysty biznes. Jeżeli firma chciałaby działać po Bożemu i wywozić śmieci na wysypisko, za każdą zdeponowaną tam tonę trzeba zapłacić ok. 150 zł. Tymczasem firmy, które oferują wywóz odpadów do żwirowni, każą sobie płacić o ponad połowę mniej, ok. 70 zł od wywiezionej tony. – Od kiedy biznes ma coś wspólnego z ekologią? Wiadomo, że każdy chce robić interes i dlatego korzysta z usług pośredników zabierających śmieci – mówi osoba z branży.

 

Oficjalnie firmy zajmujące się gospodarką odpadami pozostają czyste. W papierach wpisują sobie, że śmieci odebrały, posegregowały albo wywiozły na wysypisko w odpowiedniej liczbie ton. Co się dzieje z nimi później, rzadko już kogo interesuje. A często jest tak, że firmy zajmujące się zbiórką odpadów rozpisują wewnątrz własnych struktur przetarg na utylizację odpadów. Wygrywa je pośrednik. Firma krzak, która zajmuje się tylko przewiezieniem przesypanych przez sito odpadów np. na żwirownię. W ten sposób tworzy się łańcuszek powiązań, którego nikt nie kontroluje.

 

Odpady (…) są mielone na miazgę jak przez maszynkę do mięsa. Śmieci trafiają później na sito, które przepuszcza najdrobniejsze kawałki. Drobnica, jak nam tłumaczy nasz informator, trafia do kopalni żwiru lub piasku i jest zasypywana ziemią. Większe elementy są składowane w magazynach albo podpalane w wykopanym dole. I tak jest w całej Polsce. „Plaga pożarów na składowiskach odpadów i w sortowniach śmieci nasila się od dwóch lat” – informowała przed miesiącem ,,Rzeczpospolita”. W sierpniu płonęły wysypiska w Bytomiu i Fałkowie w Świętokrzyskiem. W maju w Stargardzie. W lipcu w Lubinie, Prusicach w Dolnośląskiem i Wałbrzychu. W kilku z tych przypadków straż pożarna nie została wezwana przez pracowników firmy[1].

 

     W proteście przeciwko czynieniu z Górnego Śląska śmieciowego „Eldorado”, zdesperowani mieszkańcy śląskich miast podejmują, bądź też zapowiadają podjęcie, coraz bardziej radykalniejszych metod walki z tym problemem. W Zabrzu po blokowaniu ciężarówek zwożących śmieci, zagrożono blokadą trasy odbywającego się niedawno kolarskiego wyścigu Tour de Pologne, przejeżdżającego także przez to miasto. Protesty i niepokoje społeczne wybuchają także w Bytomiu, gdzie odbywają się marsze protestacyjne, pikiety, demonstracje i dochodzi również do blokowania samochodów przewożących odpady. Mieszkańcy poddają bardzo ostrej krytyce nie tylko władze samorządowe, ale także państwowe, obarczając je winą za brak skutecznych działań. To właśnie do jednej z dzielnic w Bytomiu trafiają odpady z całej Polski. Ciężarówki przyjeżdżają z Wrocławia, Gdańska, Nowego Targu. Znajdują się tam pogórnicze i pohutnicze hałdy. Do dołów wrzucane są materiały niewiadomego pochodzenia. Problem trwa od kilku lat. W tym czasie przywieziono tam starą żywność, ołów, jakieś oleje czy amoniak, od którego uschły pobliskie drzewa.

 

     Dziennikarze ujawnili, iż szkodliwe dla środowiska, ale przede wszystkim  życia i zdrowia ludzkiego substancje, przyjmowane są do niezgodnego z prawem składowania bezpośrednio w ziemi, na terenie  nieprzeznaczonym dla składowania, a tym bardziej utylizacji tego typu odpadów. Autorzy materiału udokumentowali, iż proceder niezgodnej z prawem dystrybucji odpadów niebezpiecznych prowadzony jest przez firmę „Clif” mieszczącą się przy ulicy Józefa Piłsudskiego 53 w Skawinie. To właśnie stamtąd odpady toksyczne trafiać miały do kilku śląskich miast, jak Bytom i Zabrze. Jak wynika z ujawnionej w programie „Uwaga” w dniu 27 lipca br. ekspertyzy przygotowanej przez Laboratorium „Jars”, które przebadało próbkę odpadów, jakie zostały zakopane w Bytomiu przy ulicy Magdaleny, w ich skład weszły:

 

papier, tworzywa sztuczne, opiłki metali a wszystko jest zalane olejem mineralnym, rozpuszczalnikami organicznymi i benzyną. Także substancje rakotwórcze znajdują się w tym odpadzie w wysokich stężaniach. W przypadku deponowania tych odpadów w jakiejś dziurze w ziemi, żwirowisku, zachodzi ryzyko przedostania się do wód podziemnych zanieczyszczeń i skażenia terenu. Ten odpad jest odpadem niebezpiecznym[2].

 

     Dziennikarze, dzięki ukrytemu przez siebie w odpadach znajdujących się w ciężarówce nadajnikowi GPS, prześledzili trasę pojazdu i ujawnili miejsce, w którym substancje rakotwórcze zostały przez kierowcę, przy współpracy z pracownikami przebywającymi na terenie Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego wrzucone do ziemi i natychmiast zakopane.

 

     Jak wynika z zaprezentowanego materiału, podobną sytuację kamery zarejestrowały w roku 2013 w innym śląskim mieście. Wtedy to odpady toksyczne zostały wrzucone do ziemi na terenie gminy Zabrze. Według dokumentów były to niegroźne odpady z budowy. W rzeczywistości przewożono zawierające lakiery i benzynę toksyczne substancje. W nocy ciężarówki pozbyły się ładunku wysypując odpady do wykopu i natychmiast zasypane. Po ujawnieniu tego procederu, Inspekcja środowiska natychmiast zawiadomiła prokuraturę informując o zagrożeniu. Ta jednak odmówiła wszczęcia śledztwa. Jak argumentował Krzysztof Garbala, Prokurator Rejonowy w Zabrzu:

 

- Teren, na którym zakopano odpady, jest terenem poprzemysłowym, zdegradowanym, bez szaty roślinnej, a przede wszystkim z daleka od siedzib ludzkich[3].

 

     Z definicji odpadów niebezpiecznych wynika, że stanowią one szczególne zagrożenie dla zdrowia ludzi i środowiska i dlatego gospodarka nimi wymaga prawidłowego prowadzenia i szczególnej kontroli. Sposób unieszkodliwiania takich odpadów dobierany jest zawsze według właściwości substancji, które mają być przedmiotem danego procesu. W żadnym jednak przypadku, sposób ich unieszkodliwienia nie może polegać na zeskładowaniu ich bezpośrednio w ziemi. Prawodawstwo polskie zakazuje  postępowania z odpadami w sposób sprzeczny z przepisami ustawy o odpadach oraz przepisami o ochronie środowiska.       

 

     Jak wynika z posiadanych przeze mnie informacji, postawa prezentowana przez prokuraturę Rejonową w Zabrzu nie jest, niestety, jednostkowa. Fakty nielegalnego składowania odpadów – w tym także tych niebezpiecznych i toksycznych – wielokrotnie zgłaszane były bowiem Prokuraturom Rejonowym na Śląsku. Niestety, w zdecydowanej większości przypadków prowadzone dochodzenia zostały umorzone. Tak stało się, między innymi w przypadkach:

 

- pozbycia się na terenach poprzemysłowych w dzielnicy Bobrek w Bytomiu w roku 2010 niebezpiecznej substancji, będącej pochodną amoniaku (2011r.);

 

- przetwarzania odpadów zagrażających życiu przez dwie firmy działające w Bytomiu w rejonie ul. Pasteura (2015r.);

 

- w sprawie transportowania w dniu 21 września 2016 roku niebezpiecznych substancji mogących zagrozić życiu bądź zdrowiu człowieka (2016r.);

 

- porzucenia beczek z substancjami niebezpiecznymi w Bytomiu w rejonie ul. Niemcewicza (2016r.);

 

- W sprawie pożarów i prawdopodobnego składowania i utylizacji odpadów ściekowe oraz innych mogących szkodzić otoczeniu na terenach po byłej na terenach po elektrowni w Halembie. Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej pismem z dnia 1 lipca 2015 r. zawiadomiła o umorzeniu dochodzenia.

 

- w roku 2013 Prokuratura Rejonowa w Zabrzu odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie nielegalnego zakopania w ziemi substancji zawierających lakiery, benzynę i inne toksyczne substancje, przy czym według dokumentów przewozowych, miały to być były to niegroźne odpady z budowy. Inspekcja środowiska zawiadomiła prokuraturę informując o zagrożeniu. Ta jednak odmówiła wszczęcia śledztwa, argumentując, iż: „Teren, na którym zakopano odpady, jest terenem poprzemysłowym, zdegradowanym, bez szaty roślinnej, a przede wszystkim z daleka od siedzib ludzkich”;

 

- w listopadzie 2015 roku Prokuratura Rejonowa w Gliwicach umorzyła śledztwo w sprawie, prowadzonego przez prywatnego przedsiębiorcę, składowiska odpadów w Pyskowicach, gdzie Śląski WIOŚ ujawnił nielegalne odprowadzanie wód odciekowych o znacznym ładunku zanieczyszczeń do środowiska wodnego. Do sprawy tej włączono także zawiadomienie Burmistrza Pyskowic dotyczące składowania odpadów mogących zagrozić życiu lub zdrowi człowieka i zanieczyszczenie środowiska w znacznych rozmiarach. Prokuratura rejonowa w Gliwicach umorzyła sprawę „wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa”.

 

     Tego typu działania, chociaż, z racji istnienia licznych terenów poprzemysłowych i hałd najbardziej widoczne na Śląsku, nie są jednak wyłączną domeną regionu Górnego Śląska. Przykładowo, jak informują media:

 

Sygnały o nielegalnej działalności pozbywającej się odpadów spółki nadchodziły również z Wadowic. Dwa lata temu, na wysypisku odpadów komunalnych w Choczni pod Wadowicami, wykopano przerdzewiałe beczki zawierające substancje niebezpieczne.

 

- Takich odpadów nie można składować na tym wysypisku. Przywieziono je pod osłoną nocy – opowiada Mateusz Klinowski, burmistrz Wadowic.

 

Byli pracownicy spółki wskazywali, że odpady przywieziono z Clifa.

 

- Prokuratura, po zidentyfikowaniu tych miejsc, wykopała tylko niewielką część. Zbadała, co to są za odpady i uznała je za niebezpieczne, które należy zutylizować. Nakazała gminie stosowne działania w tym zakresie, a później umorzyła postępowanie – nie kryje swojego zaskoczenia burmistrz.

 

Zdaniem prokuratury, w toku postępowania, nie udało się ustalić źródła pochodzenia tych odpadów[4].

 

     Skala opisywanych patologii w gospodarce odpadami, a przede wszystkim masowy już proceder ich nielegalnego składowania, budzi przerażenie mieszkańców wielu polskich miast, a głosy o coraz mocniejsze restrykcje wobec zakładów neutralizacji odpadów są coraz mocniejsze. Dlatego też, biorąc pod uwagę powyższe uprzejmie proszę o przedstawienie informacji dotyczącej liczby zawiadomień, jakie wpłynęły w takich sprawach do prokuratur obejmujących swoim zasięgiem tereny Bytomia, Zabrza, Gliwic, Tarnowskich Gór i Katowic. Proszę o informacje, w ilu przypadkach sprawy zostały umorzone, a w ilu skierowano je do rozpatrzenia przez sądy. Proszę także o odpowiedź na poniższe pytania:

 

1.      Czy kierowane przez Pana Ministerstwo dostrzega zagrożenia wynikające ze skali problemu?

 

2.      Jakie działania zamierza Pan podjąć w celu zmiany podejścia prokuratur rejonowych do problemu nielegalnego składowania odpadów i skutecznego prowadzenia przez nie dochodzeń w tym zakresie?

 

 

 




[1] Krawiec Szymon, Efekt ustawy śmieciowej? Polska staje się wysypiskiem, Wprost.pl, 3 listopada 2015 roku.
[2] Toksyczne śmieci obok centrum handlowego, www.uwaga.tvn.pl
[3] Ibidem.
[4] To zagraża środowisku i zdrowiu!, www.uwaga.tvn.pl.