W dniu 17 sierpnia br. Poseł na Sejm
RP Wojciech Szarama skierował do Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora
Generalnego Zbigniewa Ziobry interpelację w sprawie braku skutecznej reakcji Prokuratury na
liczne nieprawidłowości w gospodarce odpadami. Treść wystąpienia prezentujemy
poniżej.
Od kilku lat w wielu miastach Śląska trwa
nielegalny proceder „utylizacji” odpadów. Śmieci zamiast trafiać na wysypiska,
są tonami wywożone do opuszczonych żwirowni, kopalni albo są po prostu spalane
w głębokich dołach. Jak informuje prasa:
To czysty biznes. Jeżeli firma chciałaby działać po Bożemu i wywozić śmieci
na wysypisko, za każdą zdeponowaną tam tonę trzeba zapłacić ok. 150 zł.
Tymczasem firmy, które oferują wywóz odpadów do żwirowni, każą sobie płacić o
ponad połowę mniej, ok. 70 zł od wywiezionej tony. – Od kiedy biznes ma coś
wspólnego z ekologią? Wiadomo, że każdy chce robić interes i dlatego korzysta z
usług pośredników zabierających śmieci – mówi osoba z branży.
Oficjalnie firmy zajmujące się gospodarką odpadami pozostają czyste. W
papierach wpisują sobie, że śmieci odebrały, posegregowały albo wywiozły na
wysypisko w odpowiedniej liczbie ton. Co się dzieje z nimi później, rzadko już
kogo interesuje. A często jest tak, że firmy zajmujące się zbiórką odpadów
rozpisują wewnątrz własnych struktur przetarg na utylizację odpadów. Wygrywa je
pośrednik. Firma krzak, która zajmuje się tylko przewiezieniem przesypanych
przez sito odpadów np. na żwirownię. W ten sposób tworzy się łańcuszek
powiązań, którego nikt nie kontroluje.
Odpady (…) są mielone na miazgę jak przez maszynkę do mięsa. Śmieci
trafiają później na sito, które przepuszcza najdrobniejsze kawałki. Drobnica,
jak nam tłumaczy nasz informator, trafia do kopalni żwiru lub piasku i jest
zasypywana ziemią. Większe elementy są składowane w magazynach albo podpalane w
wykopanym dole. I tak jest w całej Polsce. „Plaga pożarów na składowiskach
odpadów i w sortowniach śmieci nasila się od dwóch lat” – informowała przed miesiącem
,,Rzeczpospolita”. W sierpniu płonęły wysypiska w Bytomiu i Fałkowie w
Świętokrzyskiem. W maju w Stargardzie. W lipcu w Lubinie, Prusicach w
Dolnośląskiem i Wałbrzychu. W kilku z tych przypadków straż pożarna nie została
wezwana przez pracowników firmy[1].
W
proteście przeciwko czynieniu z Górnego Śląska śmieciowego „Eldorado”,
zdesperowani mieszkańcy śląskich miast podejmują, bądź też zapowiadają
podjęcie, coraz bardziej radykalniejszych metod walki z tym problemem. W Zabrzu
po blokowaniu ciężarówek zwożących śmieci, zagrożono blokadą trasy odbywającego
się niedawno kolarskiego wyścigu Tour de Pologne, przejeżdżającego także przez
to miasto. Protesty i niepokoje społeczne wybuchają także w Bytomiu, gdzie
odbywają się marsze protestacyjne, pikiety, demonstracje i dochodzi również do
blokowania samochodów przewożących odpady. Mieszkańcy poddają bardzo ostrej
krytyce nie tylko władze samorządowe, ale także państwowe, obarczając je winą
za brak skutecznych działań. To właśnie do jednej z dzielnic w Bytomiu trafiają
odpady z całej Polski. Ciężarówki przyjeżdżają z Wrocławia, Gdańska, Nowego
Targu. Znajdują się tam pogórnicze i pohutnicze hałdy. Do dołów wrzucane są
materiały niewiadomego pochodzenia. Problem trwa od kilku lat. W tym czasie
przywieziono tam starą żywność, ołów, jakieś oleje czy amoniak, od którego
uschły pobliskie drzewa.
Dziennikarze
ujawnili, iż szkodliwe dla środowiska, ale przede wszystkim życia i zdrowia ludzkiego substancje,
przyjmowane są do niezgodnego z prawem składowania bezpośrednio w ziemi, na
terenie nieprzeznaczonym dla
składowania, a tym bardziej utylizacji tego typu odpadów. Autorzy materiału
udokumentowali, iż proceder niezgodnej z prawem dystrybucji odpadów
niebezpiecznych prowadzony jest przez firmę „Clif” mieszczącą się przy ulicy
Józefa Piłsudskiego 53 w Skawinie. To właśnie stamtąd odpady toksyczne trafiać
miały do kilku śląskich miast, jak Bytom i Zabrze. Jak wynika z ujawnionej w
programie „Uwaga” w dniu 27 lipca br. ekspertyzy przygotowanej przez
Laboratorium „Jars”, które przebadało próbkę odpadów, jakie zostały zakopane w
Bytomiu przy ulicy Magdaleny, w ich skład weszły:
papier, tworzywa sztuczne, opiłki metali a wszystko
jest zalane olejem mineralnym, rozpuszczalnikami organicznymi i benzyną. Także
substancje rakotwórcze znajdują się w tym odpadzie w wysokich stężaniach. W
przypadku deponowania tych odpadów w jakiejś dziurze w ziemi, żwirowisku,
zachodzi ryzyko przedostania się do wód podziemnych zanieczyszczeń i skażenia
terenu. Ten odpad jest odpadem niebezpiecznym[2].
Dziennikarze, dzięki ukrytemu przez siebie w odpadach znajdujących się w
ciężarówce nadajnikowi GPS, prześledzili trasę pojazdu i ujawnili miejsce, w
którym substancje rakotwórcze zostały przez kierowcę, przy współpracy z
pracownikami przebywającymi na terenie Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego
wrzucone do ziemi i natychmiast zakopane.
Jak
wynika z zaprezentowanego materiału, podobną sytuację kamery zarejestrowały w
roku 2013 w innym śląskim mieście. Wtedy to odpady toksyczne zostały wrzucone
do ziemi na terenie gminy Zabrze. Według dokumentów były to niegroźne odpady z
budowy. W rzeczywistości przewożono zawierające lakiery i benzynę toksyczne
substancje. W nocy ciężarówki pozbyły się ładunku wysypując odpady do wykopu i
natychmiast zasypane. Po ujawnieniu tego procederu, Inspekcja środowiska
natychmiast zawiadomiła prokuraturę informując o zagrożeniu. Ta jednak odmówiła
wszczęcia śledztwa. Jak argumentował Krzysztof Garbala, Prokurator Rejonowy w
Zabrzu:
- Teren, na którym zakopano odpady, jest terenem
poprzemysłowym, zdegradowanym, bez szaty roślinnej, a przede wszystkim z daleka
od siedzib ludzkich[3].
Z
definicji odpadów niebezpiecznych wynika, że stanowią one szczególne zagrożenie
dla zdrowia ludzi i środowiska i dlatego gospodarka nimi wymaga prawidłowego
prowadzenia i szczególnej kontroli. Sposób unieszkodliwiania takich odpadów
dobierany jest zawsze według właściwości substancji, które mają być przedmiotem
danego procesu. W żadnym jednak przypadku, sposób ich unieszkodliwienia nie
może polegać na zeskładowaniu ich bezpośrednio w ziemi. Prawodawstwo polskie
zakazuje postępowania z odpadami w
sposób sprzeczny z przepisami ustawy o odpadach oraz przepisami o ochronie
środowiska.
Jak
wynika z posiadanych przeze mnie informacji, postawa prezentowana przez
prokuraturę Rejonową w Zabrzu nie jest, niestety, jednostkowa. Fakty
nielegalnego składowania odpadów – w tym także tych niebezpiecznych i
toksycznych – wielokrotnie zgłaszane były bowiem Prokuraturom Rejonowym na
Śląsku. Niestety, w zdecydowanej większości przypadków prowadzone dochodzenia
zostały umorzone. Tak stało się, między innymi w przypadkach:
- pozbycia się na terenach
poprzemysłowych w dzielnicy Bobrek w Bytomiu w roku 2010 niebezpiecznej
substancji, będącej pochodną amoniaku (2011r.);
- przetwarzania odpadów
zagrażających życiu przez dwie firmy działające w Bytomiu w rejonie ul.
Pasteura (2015r.);
- w sprawie transportowania w dniu
21 września 2016 roku niebezpiecznych substancji mogących zagrozić życiu bądź
zdrowiu człowieka (2016r.);
- porzucenia beczek z substancjami
niebezpiecznymi w Bytomiu w rejonie ul. Niemcewicza (2016r.);
- W sprawie pożarów i
prawdopodobnego składowania i utylizacji odpadów ściekowe oraz innych mogących
szkodzić otoczeniu na terenach po byłej na terenach po elektrowni w Halembie.
Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej pismem z dnia 1 lipca 2015 r.
zawiadomiła o umorzeniu dochodzenia.
- w roku 2013 Prokuratura Rejonowa w
Zabrzu odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie nielegalnego zakopania w ziemi
substancji zawierających lakiery, benzynę i inne toksyczne substancje, przy
czym według dokumentów przewozowych, miały to być były to niegroźne odpady z
budowy. Inspekcja środowiska zawiadomiła prokuraturę informując o zagrożeniu.
Ta jednak odmówiła wszczęcia śledztwa, argumentując, iż: „Teren, na którym
zakopano odpady, jest terenem poprzemysłowym, zdegradowanym, bez szaty
roślinnej, a przede wszystkim z daleka od siedzib ludzkich”;
- w listopadzie 2015 roku
Prokuratura Rejonowa w Gliwicach umorzyła śledztwo w sprawie, prowadzonego
przez prywatnego przedsiębiorcę, składowiska odpadów w Pyskowicach, gdzie
Śląski WIOŚ ujawnił nielegalne odprowadzanie wód odciekowych o znacznym ładunku
zanieczyszczeń do środowiska wodnego. Do sprawy tej włączono także
zawiadomienie Burmistrza Pyskowic dotyczące składowania odpadów mogących
zagrozić życiu lub zdrowi człowieka i zanieczyszczenie środowiska w znacznych
rozmiarach. Prokuratura rejonowa w Gliwicach umorzyła sprawę „wobec braku
danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa”.
Tego
typu działania, chociaż, z racji istnienia licznych terenów poprzemysłowych i
hałd najbardziej widoczne na Śląsku, nie są jednak wyłączną domeną regionu
Górnego Śląska. Przykładowo, jak informują media:
Sygnały o nielegalnej działalności pozbywającej się
odpadów spółki nadchodziły również z Wadowic. Dwa lata temu, na wysypisku
odpadów komunalnych w Choczni pod Wadowicami, wykopano przerdzewiałe beczki
zawierające substancje niebezpieczne.
- Takich odpadów nie można składować na tym wysypisku.
Przywieziono je pod osłoną nocy – opowiada Mateusz Klinowski, burmistrz
Wadowic.
Byli pracownicy spółki wskazywali, że odpady
przywieziono z Clifa.
- Prokuratura, po zidentyfikowaniu tych miejsc,
wykopała tylko niewielką część. Zbadała, co to są za odpady i uznała je za
niebezpieczne, które należy zutylizować. Nakazała gminie stosowne działania w
tym zakresie, a później umorzyła postępowanie – nie kryje swojego zaskoczenia
burmistrz.
Zdaniem prokuratury, w toku postępowania, nie udało
się ustalić źródła pochodzenia tych odpadów[4].
Skala
opisywanych patologii w gospodarce odpadami, a przede wszystkim masowy już
proceder ich nielegalnego składowania, budzi przerażenie mieszkańców wielu
polskich miast, a głosy o coraz mocniejsze restrykcje wobec zakładów
neutralizacji odpadów są coraz mocniejsze. Dlatego też, biorąc pod uwagę
powyższe uprzejmie proszę o przedstawienie informacji dotyczącej liczby
zawiadomień, jakie wpłynęły w takich sprawach do prokuratur obejmujących swoim
zasięgiem tereny Bytomia, Zabrza, Gliwic, Tarnowskich Gór i Katowic. Proszę o
informacje, w ilu przypadkach sprawy zostały umorzone, a w ilu skierowano je do
rozpatrzenia przez sądy. Proszę także o odpowiedź na poniższe pytania:
1.
Czy kierowane przez Pana Ministerstwo dostrzega
zagrożenia wynikające ze skali problemu?
2.
Jakie działania zamierza Pan podjąć w celu zmiany
podejścia prokuratur rejonowych do problemu nielegalnego składowania odpadów i
skutecznego prowadzenia przez nie dochodzeń w tym zakresie?